Aby korzystać z zawartości forum należy się zarejestrowaćTUTAJ Ten aplet jest widoczny tylko dla niezarejestrowanych użytkowników! :-) Rejestrując się na forum uzyskujesz m.in. rabaty na cygara u forumowych partnerów (sklepy cygarowe). Zapraszamy!
Obecności na FOSCA: 2
Wiek: 33 Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 533 Otrzymał 14 piw(a) Skąd: Cieszyn/Kraków
Wysłany: Pon 15 Wrz, 2008 Death Magnetic...
Chcę uniknąć tutaj pompatyzmu, ślepego zachwytu, lizustwa, a przede wszystkim porównywania. Metallica to klasa sama dla siebie, to nie ulega wątpliwości.
Kto chociaż trochę interesował się trashem z lat 80-tych wie, że to co się wtedy działo to jak zimna wojna. Szybciej. Głośniej. Mocniej. Twardziej. Dłużej. Zabójcze riffy, perkusja brzmiąca jak seria z MG-42, wokal, który od ryku różnił się tylko o kilka decybeli. Kiedy granica została osiągnięta, w 1991 roku wychodzi słynny "Black Album", czyli płyta zatytułowana po prostu "Metallica". Ten najodważniejszy moim zdaniem krok kapeli- skrócenie piosenek, zwolnienie, nastawienie się na melodię- przyniósł jej przede wszystkim popularność, a sprzedaż 14mln egzemplarzy w samych tylko Stanach Zjednoczonych sprawiła, że płyta zyskała status diamentowej.
Później co płyta- to rewolucja Stało się tak głównie "dzięki" producentowi, którym w roku 1991 został Bob Rock. Load, Reload, koncertowa S&M, a także ostatnia płyta produkowana przez Boba, wydana w 2004r. - St. Anger.
Ale to mamy już za sobą. Chciałoby się powiedzieć "i całe szczęście!"
Cytując magazyn "Rolling Stone" : "Death Magnetic jest muzycznym odpowiednikiem inwazji Rosji na Gruzję - nagłym aktem agresji uśpionego olbrzyma". Obiecałem, że będę unikał porównań, ale ta płyta to miks tego, co najlepsze w "Ride the lightning" i "And justice for all". To powrót do korzeni. To podsumowanie tego, czym była Metallica od zawsze. Pierwsze dwie minuty otwierającego płytę "That was just your life" i już wiemy z kim mamy do czynienia. To coś, czego nie słyszeliśmy od tak dawna... Szalone riffy Jamesa, mieszanka werbla i podwójnej stopy, rytm wokalu- TAK, na to czekałem I ten dźwięk.. To "coś" przewija się przez cały utwór, "coś" sprawiające że mówisz sobie "cholera, dają czadu"
Największy (subiektywnie oczywiście) atut tej płyty, to postać producenta. Rick Rubin, bo o nim mowa, ma za sobą produkcję takich kapel jak Slayer (począwszy od "Reign in Blood" bodaj z 1986r.- płyty uznanej przez Steve'a Huey'a z allmusic.com za "szczyt speed metalu"), System of a down (Toxicity z 2001r. uznana przez Ed'a Rivadavia z allmusic.com za "heavymetalowy klasyk"), The Cult, AC/DC, RHCP, Slipknot i wiele innych. Gdzie widzimy jego wpływ na DM? Ano najkrótszy kawałek na płycie to 5:01, najdłuższy 9:57, średnia długość utworu to 7:24, przy czym tylko 3 utwory trwają krócej niż magiczne 7 minut.
Chwała też kapeli za odejście od kanonu "zwrotka-refren-zwrotka-solo". Teraz można wyróżnić coś w stylu "długie intro-ciężki jam całego zespołu-zwrotka-o ile to możliwe to jeszcze cięższy jam-refren-bridge-solo kirka wprowadzające nas w stany przedzawałowe-outro".
W tej chwili słucham płyty od początku do końca po raz piąty, jestem na 6 kawałku. Zawsze dostając w łapy nową płytę muszę poświęcić na nią cały dzień. Przesłuchanie jej całej, wszystkich utworów po kolei to po prostu mus. To tak jakby ktoś chciał recenzować książkę, czytając 1,4,6,2,7,5,3 rozdział (w tej kolejności). Wniosek- ani jeden kawałek nie jest za długi, przeciągnięty na siłę, wynudzony. Uwielbiam kiedy słucham płyty po raz trzeci, czwarty, i zapominam się. Piosenka po prostu leci, trwa, nie zauważam nawet kiedy się kończy. Niesamowite uczucie.
Co do konkretnych piosenek... Jeszcze dłuuuugo przed premierą mieliśmy okazję usłyszeć "The new song", nie ukrywam, że pomijając wokal Jamesa, zmiotła mnie ta pieśń po prostu pod względem muzycznym. To co dzieję się od drugiej minuty... Niestety (dla mnie) piosenki tej nie ma na albumie w takiej samej formie jak tutaj. Zyskała miano "The end of the line", zyskała lepszy wokal, moim zdaniem straciła muzycznie. Staje się swoistym pojedynkiem Jamesa z Kirkiem na solówki, czy owocnym? Kwestia sporna.
"All nightmare long"- jeden z lepszych kawałków (ciągle subiektywnie ), jawne nawiązanie do "Enter Sandman" (lirycznie), gitary rodem z "Master of Puppets" i melodyjny refren pasujący najbardziej chyba do "Black Albumu".
"The day that never comes"- kawałek najczęściej puszczany w mediach, zresztą niebezpodstawnie. Niektórzy zauważają tutaj podobieństwo w konstrukcji do legendarnego "One", i coś w tym faktycznie jest. Z pewnym ryzykiem, ale nazwałbym ten kawałek najłagodniejszym na całej płycie. Ballada (i to raczej bliższa "Nothing else..." niż "Fade to black") z elementami trashu w końcówce. Jest to także jeden z bardziej osobistych lirycznie utworów Jamesa.
Delikatnie i nieśmiało dążąc do podsumowania... Stanie dzisiaj 3h w kolejce przed Empikiem, wydanie 29,99zł (TAK!! Kurna i DA SIĘ!! Brawo wydawcy!) to stanowczo za mało. Płyta mnie rozjechała, wyprała,dopiszcie co chcecie. Jest spójna, konkretna, przemyślana, mocna, głośna, szybka. TO jest Metallica, którą poznałem w wieku 6 lat (piętno 11 lat starszego brata słuchającego tych klimatów), to jest Metallica która dla mnie będzie rządzić na wieki.
Jestem pewny, że znajdzie się grono narzekaczy i niezadowolonych- norma. Ale jestem pewny, że sytuacja będzie odwrotnie proporcjonalna do tej po wydaniu St. Anger- odwróceni fani wrócą, a ci którzy zajarali się brzmieniem garnków Larsa stwierdzą- "eee, ale jazgot". Metallica nie umarła, Metallica odżyła i konsekwentnie udowadnia to nową płytą.
Obecności na FOSCA: 2
Wiek: 33 Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 533 Otrzymał 14 piw(a) Skąd: Cieszyn/Kraków
Wysłany: Pon 15 Wrz, 2008
Polecam przesłuchanie całej płyty od początku do końca. Gdziekolwiek, podczas jakichkolwiek czynności. Zobaczysz, że złapiesz się na tym, że zamiast sprzątać/pisać/cokolwiek po prostu odpłyniesz, a głowa sama zacznie się kiwać
Obecności na FOSCA: 2
Wiek: 33 Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 533 Otrzymał 14 piw(a) Skąd: Cieszyn/Kraków
Wysłany: Sob 20 Wrz, 2008
Ramirez napisał/a:
szpooler, a spróbuj wysłuchać teraz płyty "and Justice for All" i napisz recenzję nowej jeszcze raz
Ramirez- powiedziałem na samym początku. Nie będę porównywał tej płyty z ich poprzednimi. Tobie podoba się bardziej "And justice..", mnie podoba się bardziej "Ride the lightning" który uważam za szczyt ich twórczości. Nie uważam tej płyty za genialną patrząc na to, jak grali kiedyś, tylko na to co potrafili zrobić po takiej kiszce jak St. Anger. TO jest moim zdaniem styl dawnej Metallicy. Subiektywnie jak najbardziej
Wiek: 48 Dołączył: 17 Wrz 2008 Posty: 37 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob 20 Wrz, 2008
ja też wolę "Ride the Lightning", ale ta nowa płyta bardziej przypomina "and Justice...", poza tym, napisałem tak dlatego, że akurat po parokrotnym przesłuchaniu "Death Magnetic" stwierdziłem, że mi sie bardzo podoba, ale potem włączyłem dawno nie słyszaną "and Justice for all" i zmieniłem zdanie o nowej, podoba mi się mniej, dlatego widząc Twój entuzjazm poleciłem Ci zrobić to samo
Highlander71 Ekspert Aficionado The Thirsty Traveler
Obecności na FOSCA: 9
Wiek: 50 Dołączył: 19 Cze 2007 Posty: 1386 Otrzymał 482 piw(a) Skąd: Leszczyny, Polska
Wysłany: Sob 20 Wrz, 2008
Przesłuchałem 4 razy - częściowo grają w starym stylu , płytę pozytywnie odebrałem i stanowczo stwierdziłem że to jest muza dla młodszych to takie odświeżenie fanów. Ja słuchałem ich 20 lat temu i czułem się tak jak teraz szpooler - tylko pozazdrościć.
Obecności na FOSCA: 5
Wiek: 36 Dołączył: 01 Gru 2008 Posty: 339 Otrzymał 56 piw(a) Skąd: Poznań/Warszawa
Wysłany: Sob 03 Sty, 2009
TOMASS70 napisał/a:
napisze kruciuto ,nie rzucila mnie na glebe ta plyta,dla mnie czegos tu brak
ja napiszę dłużej
płyta słaaaaaba....
subiektywne odczucie- jakos tak na siłę granie jak "stara" metallica, nnagrana bez pomysłu muzycznego, tylko jakby dla idei - niestety aż ciśnie sięna usta;dla sprzedaży..
St.Anger było nagrane na siłę minimum melodyki, NUUUUDNE powtarzające sięidentyczne riffy po których aż błagać sięchce o choć jeden dzwiek urozmaicenia... tutaj na DM materiał jest ciekawszy, nie przeczę, ale nagrany został tak samo na odpier**l, monotonia riffów i ich przewidywalność, tak samo solówki... jak dla mnie popłuczyny po metallice...
jakby troszeczkę nie odnaleźli siebie po garażówce...
żeby nie było , same motywy muzyczne naprawdę ciekawe,ale ich realizacja - dla mnie dno
a grono narzekaczy jest normą tak samo jak grono hurra-optymistów pod wpływem magii nazwy metallica
Tak, dla mnie Metallica, póki co kończy się na "and Justice for All" i tylko te płyty jeśli o nich chodzi toleruję (czyt. porywają mnie) i trzymam w domu. Te nowe brzmienia jakoś do mnie nie przemawiają. Niesamowite, że można się rozmarzyć o przeszłości słuchając prawdziwego trash, a "Orion" już na zawsze będzie mi się kojarzył z Oświęcimiem, bo na klasowej wycieczce do niego w podstawówce usłyszałem go po raz pierwszy i odleciałem...
_________________ Mamo, ale ja się nie zaciągam...
Obecności na FOSCA: 5
Wiek: 36 Dołączył: 01 Gru 2008 Posty: 339 Otrzymał 56 piw(a) Skąd: Poznań/Warszawa
Wysłany: Czw 10 Lut, 2011
Dziunio napisał/a:
Tak, dla mnie Metallica, póki co kończy się na "and Justice for All" i tylko te płyty jeśli o nich chodzi toleruję (czyt. porywają mnie) i trzymam w domu. Te nowe brzmienia jakoś do mnie nie przemawiają. Niesamowite, że można się rozmarzyć o przeszłości słuchając prawdziwego trash, a "Orion" już na zawsze będzie mi się kojarzył z Oświęcimiem, bo na klasowej wycieczce do niego w podstawówce usłyszałem go po raz pierwszy i odleciałem...
Zgodziłbym się , gdyby nie nagrali ReLoad. Płyta daleka od trashu, ale dla mnie rewelacja kompozycyjna (może dlatego że od niej zacząłem przygodę, i mam meeega sentyment do nie j ) O ile koncertowo byli w chyba najsłabszej formie od dawna i na długo... to w dużej mierze przez nią szaleję dziś za sludge/stonerem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum