Witam Was gorąco z zasypanego śniegiem Kraśnika. Zamieszczam ten temat w dziale "Full Offtopic", gdyż z cygarami ma on raczej znikome znaczenie. Przejdę jednak do rzeczy.
W październiku dość paskudnie złamałem podudzie (kość strzałkowa i piszczelowa, około 2 cm powyżej kostki, z przemieszczeniem i odpryskami). Nie obyło się bez pomocy pogotowia (porażający ból, stopa wykręcona o 180 stopni... :neutral:). Dwa tygodnie w szpitalu w Lublinie, dwie repozycje. Do tej pory mam gips (właściwie to zdejmowany fragment), ale o chodzeniu i kulach nie ma mowy. Psychika już mi naprawdę siada (a co wy byście zrobili na moim miejscu :bejsbol: :neutral:). Czwarty miesiąc domowego aresztu, prawie zerowy kontakt z otoczeniem...
Spotkaliście się już z takim przypadkiem? Może są wśród Was "weterani chirurgii", którzy znają się na rzeczy i napiszą czego tak długo się zrasta. Proszę was gorąco o radę...