Aby korzystać z zawartości forum należy się zarejestrowaćTUTAJ Ten aplet jest widoczny tylko dla niezarejestrowanych użytkowników! :-) Rejestrując się na forum uzyskujesz m.in. rabaty na cygara u forumowych partnerów (sklepy cygarowe). Zapraszamy!
Wiek: 48 Dołączył: 21 Sie 2009 Posty: 82 Skąd: Mielec, Polska
Wysłany: Pią 15 Sty, 2010
Pamiętnik słomianego wdowca.
Zostałem sam. Żona wyjechała na tydzień. Całkiem przyjemna odmiana. Myślę, że razem z psem miło spędzimy te dni.
Poniedziałek
DOKŁADNIE zaplanowałem rozkład zajęć. Wiem, o której będę wstawał, ile czasu poświęcę na poranną toaletę i śniadanie. Policzyłem, ile zajmie mi zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa, zakupy i gotowanie.
Jestem miło zaskoczony, że mimo wszystko zostaje mi mnóstwo wolnego czasu. Nie wiem, dlaczego prowadzenie domu jest dla kobiet takim problemem, skoro można tak szybko się z tym uporać. Wystarczy odpowiednio zorganizować sobie pracę.
Na kolację zafundowałem sobie i psu po steku. Żeby stworzyć miły nastrój, ładnie nakryłem do stołu. Ustawiłem wazon z różami i zapaliłem świecę.
Pies na przystawkę dostał pasztet z kaczki, potem główne danie udekorowane warzywami, a na deser ciasteczka. Ja popijam wino i palę dobre cygaro.
Dawno nie czułem się tak dobrze.
Wtorek
MUSZĘ jeszcze raz przemyśleć rozkład dnia. Zdaje się, że wymaga kilku drobnych poprawek.
Wyjaśniłem psu, że nie codziennie jest święto, dlatego nie może się spodziewać, że zawsze będzie jadł przystawki i inne dania z trzech różnych misek, które ja muszę myć.
Przy śniadaniu zauważyłem, że picie soku ze świeżych pomarańczy ma jedną zasadniczą wadę. Za każdym razem trzeba potem myć wyciskarkę. Jak rozwiązać ten problem? Trzeba przygotować sok na dwa dni - wtedy wyciskarkę myje się dwa razy rzadziej.
Odkrycie dnia: parówki można odgrzewać w zupie. W ten sposób ma się jeden garnek mniej do zmywania.
Na pewno nie będę codziennie biegał z odkurzaczem tak jak chciała żona. Raz na dwa dni to aż nadto. Muszę tylko pamiętać, żeby zdejmować buty, a psu wycierać łapy. Poza tym czuję się świetnie.
Środa
MAM wrażenie, że prowadzenie domu zajmuje jednak więcej czasu, niż przypuszczałem. Będę musiał zrewidować swoją strategię.
I tak: przyniosłem z baru kilka gotowych dań - w ten sposób nie stracę w kuchni aż tyle czasu. Przygotowanie posiłku nigdy nie powinno trwać dłużej niż jedzenie.
Kolejny problem to słanie łóżka. Najpierw trzeba się z niego wygrzebać, potem wywietrzyć sypialnię, a na końcu jeszcze równo ułożyć pościel - zawracanie głowy. Nie uważam, żeby codzienne słanie łóżka było konieczne, zwłaszcza, że i tak wieczorem człowiek musi się do niego położyć. W sumie wydaje się, że jest to czynność zupełnie pozbawiona sensu.
Zrezygnowałem też z przygotowywania osobnych posiłków dla psa i kupiłem gotowe jedzenie w puszkach. Pies trochę się krzywił, ale cóż... Skoro ja mogę się obyć bez domowych obiadków, on też nie powinien grymasić.
Czwartek
KONIEC z wyciskaniem soku z pomarańczy! To nie do wiary, że z tym niewinnie wyglądającym owocem jest aż tyle zachodu. Kupię sobie gotowy sok w butelkach.
Odkrycie dnia: udało mi się przespać noc i wysunąć się z łóżka prawie nie naruszając pościeli. Rano musiałem tylko wygładzić narzutę. Oczywiście jest to kwestia wprawy i w czasie snu nie można się za często przewracać z boku na bok. Trochę bolą mnie plecy, ale gorący prysznic powinien pomóc.
Zrezygnowałem z codziennego golenia, bo to zwykła strata czasu. Zyskałem przez to cenne minuty, których moja żona nigdy nie traci, bo nie ma zarostu.
Kolejne odkrycie: nie ma sensu za każdym razem jeść z czystego talerza. Ciągłe zmywanie zaczyna mi działać na nerwy.
Pies też może jeść z jednej miski... w końcu to tylko zwierzę.
UWAGA: doszedłem do wniosku, że odkurzać trzeba najwyżej raz w tygodniu. Parówki na obiad i na kolację.
Piątek
KONIEC z sokiem pomarańczowym! Za dużo dźwigania.
Odkryłem następującą rzecz: rano parówki smakują całkiem nieźle, po południu gorzej, a wieczorem w ogóle. Poza tym, jeśli żywić się nimi dłużej niż przez dwa dni z rzędu, mogą wywoływać lekkie mdłości.
Pies dostał suchą karmę. Jest równie pożywna, a miska nie jest popaćkana.
Z kolei ja zacząłem jeść zupę prosto z garnka. Smakuje tak samo, a nie trzeba brudzić talerza ani chochli. Teraz już nie czuję się tak, jakbym był automatyczną zmywarką do naczyń.
Przestałem wycierać podłogę w kuchni. Ta czynność irytowała mnie tak samo jak słanie łóżka.
UWAGA: Żegnajcie puszki!!! Nie będę brudził sobie otwieracza.
Sobota
Po co wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem.
Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, że nie jestem jego służącym.
Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona też tak czasem do mnie mówi.
Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki.
Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy.
Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot.
Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu?
Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy.
Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać.
UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się spieszyć, żeby zbyt długo nie trzymać jej otwartej.
Niedziela
OGLĄDALIŚMY z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało.
Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił.
Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować wzrok.
Pies zupełnie przestał merdać ogonem.
Pchani resztką instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z łóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć.
Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków.
Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie?
Obecności na FOSCA: 13
Wiek: 33 Dołączył: 03 Lis 2007 Posty: 1337 Otrzymał 100 piw(a) Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 20 Sty, 2010
W szkole pani nauczycielka zadala dzieciom prace domowa - wymyslic
jakis fajny kolor. Jasiu caly dzien sie zastanawia, mysli, kombinuje...
- Mam! Kanarkowozólty!
Ale mysli sobie - Malgosia jest najlepsza uczennica, jak ona tez
wymysli kanarkowozólty? Trzeba do niej zadzwonic. Jak pomyslal tak
zrobil.
- Czesc Malgoska, jaki kolorek sobie wykombinowalas?
- Kanarkowozólty.
- Aha... no to czesc...
Jasiu lekko podlamany, ale cóz tu robic, mysli nad innym kolorem. - Bladoniebieski! Tak!
Bladoniebieski! Ale zadzwonie jeszcze do Mikolaja, bo moze sie
powtórzyc cala sytuacja.
- Yo Miki! Jaki kolor zapodajesz?
- Cziekierap Jasko! Bladoniebieski
- Uuuu... no to strzalka.
Jasio lekko podlamany, ale nagle olsnienie: - Krwistoczerwony! Extra,
krwistoczerwony to jest to! Caly dzien chodzi powtarzajac
"krwistoczerwony", "krwistoczerwony"... Przed snem -
"krwistoczerwony". Rano - "krwistoczerwony". Cala droge do szkoly
powtarza sobie "krwistoczerwony, krwistoczerwony" Nadszedl czas lekcji.
Pani zwraca sie do uczniów.
- Mieliscie zadanie domowe, to moze Malgosia.
- Kanarkowozólty.
- Slicznie. Mikolaj?
- Bladoniebieski.
- Piekny kolor.
W tym momencie otwieraja sie drzwi do klasy, w nich
staje Dyrektor z malym murzynkiem.
- Drogie dzieci to jest Dzordz i w ramach wymiany uczniów bedzie u nas przez miesiac.
- To moze Dzordz wymyslisz na poczekaniu jakis kolor? - sugeruje pani nauczycielka.
- Hmm... Krwistoczerwony?
- Wspaniale Dzordz. Jasiu, twoja kolej.
- Jebany czarny.
Obecności na FOSCA: 13
Wiek: 33 Dołączył: 03 Lis 2007 Posty: 1337 Otrzymał 100 piw(a) Skąd: Łódź
Wysłany: Pon 22 Lut, 2010
Wjeżdza rolnik kombajnem na pole i jedzie
uśmiech od ucha do ucha, "kombajnuje" sobie pole aż miło
Nagle zwalnia, potem całkowicie się zatrzymuje.
Rozgląda się wokoło i mówi:
- "O żesz kur**, zapomniałem zasiać! "
Masakra! Co za wieśniaki. Zamiast stanąć i informować ludzi, że ślisko jest! To gnojek śmieje się z cudzego nieszczęście i jeszcze to filmuje! Chamstwo na maxa!!!
_________________ Starajmy się tak żyć, by - gdy przyjdzie nam umierać - żałował nas nawet właściciel zakładu pogrzebowego. Mark Twain
Wiek: 112 Dołączył: 17 Gru 2006 Posty: 419 Skąd: z Polski
Wysłany: Pią 05 Mar, 2010
trumniarz napisał/a:
Masakra! Co za wieśniaki. Zamiast stanąć i informować ludzi, że ślisko jest! To gnojek śmieje się z cudzego nieszczęście i jeszcze to filmuje! Chamstwo na maxa!!!
zrobić to jedyne co mogli to zadzwonić żeby posypali czymś
chyba nie wyobrażasz sobie że staneliby na środku drogi i machali łapami, w końcu coś by ich przejechało
natomiast radość z cudzego wypadku to jakże to typowe, nasze Polskie zachowanie, niestety bardzo powszechne, wielu ludzi bardziej cieszy cudze nieszczęście i to jest niestety chore
ten drobny przykład pokazuje dobrze jakim zawistnym i zazdrosnym narodem obecnie jesteśmy
Masakra! Co za wieśniaki. Zamiast stanąć i informować ludzi, że ślisko jest! To gnojek śmieje się z cudzego nieszczęście i jeszcze to filmuje! Chamstwo na maxa!!!
zrobić to jedyne co mogli to zadzwonić żeby posypali czymś
chyba nie wyobrażasz sobie że staneliby na środku drogi i machali łapami, w końcu coś by ich przejechało
Nie koniecznie na środku, ale na początku górki! Przecież i tak tam stali i kręcili film. Wystarczyło jakkolwiek dać znać. Chociażby coś z cyklu NIE JEDZCIE TAM!!! Ale lepiej było stać tam i drzeć łacha! Ale urwał...
_________________ Starajmy się tak żyć, by - gdy przyjdzie nam umierać - żałował nas nawet właściciel zakładu pogrzebowego. Mark Twain
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum